wtorek, 14 sierpnia 2012

Powerwolf

Powiem krótko. Zespół Powerwolf  uosabia to co w metalu kocham najbardziej: melodyjność, chwytliwość, przebojowość, agresję, charyzmę i klimat. Grupa łączy klasyczny heavy metal z gotykiem. Ich znakami rozpoznawczymi są organy kościelne, potężne chóry i... wilkołaki. Brzmi groteskowo? Może i tak ale tak to właśnie ma brzmieć.  Band niejako parodiuje znane horrory i motywy w nich zawarte: krew, kielich mszalny, krwiopijcy, kościoły, dzwony, kapłani, demony, wiedźmy itp. Efekt tej mieszanki ryje beret. Dodatkowo panowie stylizują się na księży co dodaje smaczku ale i budzi niepokój. 
Ktoś kto ich nie zna patrząc na ich zdjęcia pomyśli że to sataniści. Jest mrok i wiele nawiązań do religii. Sama muzyka dla osoby nieznającej angielskiego też może to sugerować. Słysząc ją wyobrażamy sobie czarne msze i krwawe rytuały. Ale nic bardziej mylnego. To tylko styl, image. Nie ma się co rozpisywać. Posłuchajcie sobie ich. Stanowią idealnie dopasowaną całość. Wokal, gitary, perkusja, organy. Miód dla uszu. Ten metal wgniata w fotel i nie potrafi wyjść z głowy;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz