piątek, 8 lipca 2011

Śmierć lubi brąz, a słońce o tym wie

Lato, słońce, upał, wakacje, wolne. Co wyobrażają sobie ludzie po usłyszeniu tych słów? Opalanie. To chyba najbardziej popularny na świecie sposób na spędzanie wolnego czasu. Opalanie podobno nas upiększa. Sprawia że jesteśmy dla siebie i otoczenia bardziej egzotyczni, a przez to atrakcyjniejsi. Dzisiaj brak opalenizny to obciach, wstyd, dowód na to że nie stać nas na wyjazd/solarium. To także oznaka tego że ciągle siedzimy w hacie (najpewniej z powodu kompleksów, zaborczych rodziców, uległości wobec nich, choroby itp). Wiele osób nigdy w życiu nie dało by fotki na NK nie mając równej opalenizny. Zimą dbamy o nią stosując różnorakie kremy i chodząc do solarium. Latem - leżąc na słoneczku na plaży, łące, działce, balkonie. W okresie wakacyjnym nad wodą aż roi się od tłustych dup leżących plackiem po kilka godzin niczym foki po karmieniu. Nie można być latem nie opalonym. To takie upokarzające. Nie jeden pozbawiony brązu na skórze gdyby tylko mógł chodził by do pracy/szkoły kanałami by inni nie dostrzegli nóżek białych jak serek. Nie ma mowy! Wszyscy by się śmiali!
Musimy się opalać! To sprawa życia i śmierci. No właśnie. Ten zwrot to nie tylko metafora. Nadmiar promieni słonecznych prowadzi bardzo często do powstawania znamion (w najlepszym razie) i jednego a najbardziej agresywnym nowotworów na świecie - czerniaka. Jest to rak skóry który dorosłego zabija  wciągu ok. 90 dni. Nim nastąpi zgon pojawia się to wszystko to przed czym drżymy - spadek masy ciała, krwawienie ze wszystkich otworów (usta, odbyt, pęcherz, nos, uszy), wymioty, biegunki, postępujące wyniszczenie organizmu i przerzuty. Jest to choroba wyjątkowo wredna ponieważ ujawnia dopiero kilkanaście lat po poparzeniu przez słońce. Bywa że nie pomagają nawet filtry UV. Poza tym pod wodą i w cieniu też się opalamy. Smarujemy się jednak tylko wiedząc że idziemy na otwarte słońce. To wielki błąd.
Znam pewną smutną historię z życia kuzynki mojej kumpeli. Otóż dziewczyna ta (23l.) kilka lat temu nabawiła się na plecach niewielkiego znamienia. Lekarz zalecił jej by znacząco ograniczyła wizytacje w solariach i by tego nie drapała. Nie stwierdził jednak raka. Laska miała jednak pecha ponieważ na jakimś obozie ugryzła ją muszka (właśnie w to znamię). Nieświadoma niczego panna drapała bąbla by przestał swędzieć. Pieprzyk zezłośliwiał i szybko dał przeżuty do kości. Dziewczyna zmarła po kilku tygodniach.
Ograniczajmy czas spędzony na słońcu. Żyjemy w klimacie umiarkowanym. Jesteśmy rasą słowiańską o białym kolorze skóry. Nie starajmy się na siłę być murzynami. To głupie i zagraża życiu. Jak już mówiłem - dziś jesteś ładna, młoda i opalona, ale za kilka lat może dojść do tragedii. Licho nie śpi. Trzeba o siebie dbać. Życie jest cenniejsze niż sezonowy brąz. Poza tym słońce wysusza skórę, pozbawią ją wody i przyspiesza proces starzenia. Nie przesadzajmy bo znajdziemy się po niewłaściwej stronie trawnika. Osoby z dużą ilością pieprzyków w ogóle nie powinny leżeć plackiem na słońcu. Każde takie znamię może pod wpływem UV zacząć ewoluować. Jego struktura wewnętrzna może mutować.
Wiem że trudno latem się nie opalać. Jeżeli już lubimy słońce to opalajmy się po pierwsze krótko (codziennie po 15 min), a po drugie - ruszając się a nie leżąc. Dzięki temu słoneczko "dotknie" po trochu każdej części naszego ciała. Chyba tego chcecie prawda?
To jest serio niebezpieczne. Przypadków o których pisałem wcześniej znam mnóstwo. Uczyłem się o tym na studiach. Sporo na ten temat czytałem.
Obserwujmy swoje ciała. Zwracajmy uwagę na powiększające się znamiona. Groźne są tylko te których wielkość lub forma ulegają zmianie, krwawią lub swędzą. Warto o tym pamiętać. Z każdą nową zmianą na skórze należy iść do lekarza. 
Umiar, filtry, zdrowy rozsądek i nie uleganie presji innych. Nie wstydźmy się tego że nie jesteśmy opaleni. Olewajmy szyderstwa wyśmiewających nas idiotów. Trzeba mieć swój rozum. Kostucha  ma co robić. Po co się jej nadstawiać. Wolę być blady i żyć niż zostawić po sobie przystojnego i opalonego trupa.

2 komentarze:

  1. Heh, co do notki uwielbiam się opalać, mimo że mamw ciul pieprzyków (parę miałam usuwanych i tak...) i wiem, że nie powinnam, ale jestem młoda i głupia przyznaję się. Aczkolwiek, cod o pierwszej części notki wydaje mi się, że trochę rpzesadzasz ^^ Wyolbrzymiłeś to jak myślą młodzi ludzie teraz. Bo ja w swoim otoczneiu nie znam nikogo kto by się śmiał z drugiej sosoby z powodu białej skóry czy nierównej opalenizny o.O

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja ogólnie nie rozumiem mody solarek... Nigdy nie uczęszczałem na solarium i nie mam zamiaru. Co do opalania się za pomocą słoneczka, zazwyczaj jestem w ruchu, ale przyznam się, że plackiem czasami też lubię się walnąć :D A już szczególnie tuż po wyjściu z wody (morza, jeziora itp.) cały mokry, schłodzony, i tak się powoli wygrzewać, miodzio :D

    OdpowiedzUsuń