poniedziałek, 27 czerwca 2011

Matka sprawiedliwa

Ostatnio oglądałem bardzo ciekawy i oryginalny film z roku 2008. Nosił tytuł "Długi weekend". Opowiadał o młodym, przechodzącym kryzys małżeństwie które postanowiło wyjechać na weekend na oddalone od cywilizacji, australijskie zadupie. Jako miejsce wypoczynku wybrali dziką plażę. Celem nadrzędnym wycieczki była próba naprawienia wzajemnych relacji. Rozbili namiot w lasku przy brzegu. Po drodze jednak mieli pecha. Potrącili kangura któremu nie niestety nie pomogli. Pomknęli dalej olewając cierpiące zwierzę. Będąc już na miejscu w ramach rozrywki popełniali kolejne przestępstwa przeciwko przyrodzie (strzelanie do ptaków, niszczenie ich jaj, zabijanie owadów itp). Od pewnego momentu woku nich zaczęły się dziać różne, bardzo niepokojące rzeczy. Poczuli że ktoś ich obserwuje. Że są w złym miejscu o złym czasie. Napięcie rosło, a wraz z nim pogarszały się relacje między małżonkami. Pewnego ranka obudziło ich szczekanie psa. Okazało się że ten znalazł na plaży coś dziwnego. Akcja nabiera tempa a scenariusz potrafi mocno zaskoczyć.
Tu jednak się zatrzymam by nie zepsuć radości  z oglądania. Polecam. Intrygujący i wciągający obraz mimo że pozbawiony szybkiej akcji oraz fajerwerków. Gra jedynie dwóch aktorów. Tempo filmu jest raczej powolne i stonowane jednak akurat to trzeba uznać za atut bowiem nic nas nie rozprasza. Skupiamy się na relacjach bohaterów. Czujemy wiatr, morską bryzę i wilgoć lasu. Słyszymy ptaki, muchy, szelest trawy. Razem z bohaterami czujemy niepokój. Ta cisza jest dziwna. Coś niedobrego wisi w powietrzu.
Film nie uzyskał wysokich ocen na dużych portalach filmowych jednak proponuję by się nimi nie sugerować. Obraz pozostaje w pamięci i daje do myślenia co mnie akurat pozwala wystawić mu notę bardzo wysoką. Takie dzieła są najlepsze. Grunt to się wyróżniać i posiadać głębię.

Czasem się zastanawiam czy nieświadome i bezmyślne nieraz niszczenie przez nas przyrody w nieskończoność będzie nam uchodzić płazem? Obawiam się że nie. Matka natura jest cierpliwa, miłosierna i uczynna. Karmi  nas i poi. Dba o nas. Jednak jej opanowanie ma swoje granicę. Co jeśli pewnego dnia się wkurzy i odsłoni swoją mroczną stronę. Daje nam tyle a my nie potrafimy (lub nie chcemy) dać jej niczego w zamian. Ludzie codzienne rozdeptują setki owadów (szczególnie latem). Niszczą pajęcze sieci, miażdżą muszle ślimaków. Robią to bez namysłu. Wreszcie - zabijają zwierzęta w celach zarobkowych. Cenimy sobie przecież futra, jaja, kości słoniowe i skórę. Uśmiercamy zwierzynę w potworny sposób. Traktujemy ją jak przedmioty które nie czują, nie mają emocji. W ogóle nie myślimy że taki tygrys czy ptak gdzieś tam zostawił głodne potomstwo. Jakby tego było mało próbujemy coraz bardziej ingerować w przyrodę. Wycinamy lasy, rozbudowujemy miasta, zanieczyszczamy powietrze, glebę i wodę. Wszystko po to by się rozwijać, robić kasę. Najważniejszy jest przemysł. Coraz rzadziej zauważamy zwierzęta. Coraz rzadziej walczymy o ich los. Ilu z nas ostatnio wsłuchiwało się w szum wiatru, wody, "grę" świerszcza? Głowę dam że niewielu. Widzimy tylko swój portfel i czubek własnego nosa. Zdajemy się nie pamiętać że człowiek nie jest istotą samowystarczalną. Że jest częścią wielkiego systemu na który składają się różne mniejsze podsystemy. Wszystko to jest ze sobą połączone i zsynchronizowane. By działało jak należy musi ze sobą współpracować i wzajemnie się wspierać. Kiedy padnie jeden podsystem wtedy cały układ szwankuje. Przez jedną wadliwą część cierpią pozostałe.
Porównajmy to do człowieka. Otóż załóżmy że upadamy i skręcamy sobie nogę w kostce. Niby nie groźna błahostka a boli i cholernie utrudnia życie. Z trudem się poruszamy i wykonujemy podstawowe czynności życiowe. Zaczynamy wtedy doceniać to co posiadamy. Człowiek dopiero wtedy uświadamia że posiada coś takiego jak nogi. Tacy jesteśmy głupi. Jan Kochanowski miał rację pisząc: "szlachetne zdrowie nikt się nie dowie, jako smakujesz aż się zepsujesz". Cenimy rzeczy dopiero wtedy kiedy je utracimy albo kiedy ulegają destrukcji.
Tak samo jest z dewastowaniem przyrody. Jesteśmy jej podsystem. Niszcząc ją ciągle niszczymy siebie. Przecież człowiek nie przeżyje bez zwierząt i roślin. Aż tak doskonali jeszcze nie jesteśmy. Każdy żywy organizm jest żyje bez przyczyny. Każdy ma do wykonania jakieś zadanie. Wreszcie - każda żywa istota - nie ważne czy bakteria czy człowiek - to odpowiednio ustawiony układ zbudowany z tysięcy podukładów. Zakłócenie pracy choćby jednego z takowych wywołuje efekt domina. Warto się nad tym czasem zastanowić.
Ludzie od zawsze próbowali okiełznać naturę. Nie podoba nam się to że jesteśmy od niej zależni i że musimy się podporządkowywać jej kaprysom. Nie podoba nam się to że jest nieprzewidywalna i nieraz bezlitosna (powodzie, wulkany, burze, tornada, trzęsienia ziemi itd). Dążymy do tego byśmy to my nad nią wreszcie zapanowali. Chcemy ustalać warunki. Chcemy być bogami. Mam jednak  nadzieję że nam się nie uda. Natura powinna być zawsze o krok dalej. Przejęcie pałeczki przez człowieka będzie oznaczać początek końca naszego gatunku.
Nie jesteśmy sami na świecie. Nie jesteśmy samowystarczalni. Dziwne że nie zdajemy sobie z tego sprawy. Czasem mam wrażenie że wcale nie jesteśmy najmądrzejszą istotą na niebieskiej planecie. By żyć potrzebujemy powierza, ziemi i wody. Potrzebujemy roślin i zwierząt, Nawet te maleńkie i prymitywne mają ogromne znaczenie. Wszyscy stanowimy regularną piramidę. Wygrywa silniejszy. Chodzi tu jednak o przetrwanie, pokarm oraz wychowanie i ochronę potomstwa. Nie o pieniądze i władzę tak jak to robią ludzie. To złe pojmowanie zagadnienia łańcucha zależności miedzy gatunkami.
Czy człowiek to najdoskonalsza istota na ziemi? Raczej nie chociażby dlatego że ciągle się opieramy na owocach matki natury. Wzorujemy się na jej dziełach. Ludzie mimo tak zaawansowanej technologi do dziś nie mają lekarstw na jad wielu gatunków gadów czy insektów. Do dziś nie wiedzą jakim cudem niektórym zwierzętom odrastają członki ciała. Nie wiemy również w jaki sposób pająk tworzy sieć która jest bardzo lekka, elastyczna, a jednocześnie na tyle silna by utrzymać nawet ptaka. Uczonym nie daje to spokoju bowiem chcą podobny materiał w przyszłości wykorzystać do budowy statków kosmicznych. Nie wiemy też na czym polega fenomen siły karalucha. To nielubiane zwierzątko potrafi przetrwać wybuch jądrowy. Nie mamy pojęcia o tysiącach innych zjawisk przyrody. W obliczu natury nadal więc jesteśmy nikim. Tym bardziej nie powinniśmy jej podskakiwać. Wąż o nazwie czarna mamba zabija człowieka szybciej niż strzał z pistoletu wymierzony w klatkę piersiową. Przyroda może nas zniszczyć szybciej niż nam się wydaje.
Zacznijmy więc ją szanować. To nasza matka, opiekunka, żywicielka i przyjaciółka. Nie chce zrobić nam krzywdy. My też nie powinniśmy jej bezsensownie ranić. Wypadało by natomiast jakoś się jej odwdzięczyć. Nie zabijajmy małych stworzonek tylko dlatego że chodzą po naszej ścianie. Nie używajmy podeszwy buta tylko jakieś chusteczki lub kubka. Wyrzucajmy je na zewnątrz. Trudno nie walnąć np. komara no tak. Dobrze wiecie o co mi chodzi. 
Patrz czasem pod nogi będąc na plaży czy w lesie. Chcesz żyć - daj żyć innym. Niszcząc przyrodę niszczymy siebie i przyszłość naszych dzieci. Jesteśmy wszyscy od siebie zależni. Od bakterii po człowieka. Trzeba współpracować. Nie zanieczyszczajmy środowiska!
Nie uciekniemy od cywilizacji. Nie powstrzymamy rozwoju przemysłu. Każdy z nas może jednak na swój wspierać matkę naturę. Wystarczy trochę dobrej woli. Z naturą zadzierać nie warto. Jest od nas silniejsza. Lepiej się z nią zaprzyjaźnić bo inaczej wyginiemy. I to na własne życzenie bowiem sami szukamy zaczepki. 
Świat jest cudny. Znajdźmy kiedyś czas i udajmy się do lasu bądź na łąkę. Wsłuchajmy się w "koncert" ptaków, owadów i wiatru. Doceńmy tą harmonię. Nie jesteśmy tu sami. Nie jesteśmy panami tego świata.

"Nie próbuję wyobrazić sobie Boga; wystarcza mi odczucie potęgi i majestatu przyrody, o tyle, o ile możemy ją poznać za pośrednictwem naszych niedoskonałych zmysłów".
To na razie tyle. Jeszcze raz polecam film "Długi weekend".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz