piątek, 3 czerwca 2011

Therion - Gothic Kabbalah (2007)

Powiem prost bo nie mogę się powstrzymać. Przedostatnie dzieło Theriona to według mnie ich najlepsza płyta, płyta roku 2007 i jeden z najlepszych albumów symphonic metalowych jaki kiedykolwiek powstał. Nie mogło go zabraknąć na tym blogu. Już tłumaczę dlaczego.
Lider kapeli - Christofer Johnsson do tworzenia tego dzieła podszedł inaczej niż poprzednio ponieważ dał pole do popisu swoim muzykom. To oni tym razem wzięli się za pisanie i komponowanie utworów. Chris czuwał jedynie nad nimi i w razie czego służył dobrą radą. Był to strzał w dziesiątkę. Piosenki bestii jeszcze nigdy nie były tak zróżnicowane i to zarówno pod względem muzycznym (bardzo bogate brzmienie, wiele instrumentów) jak i wokalnym (na przemian wokale męskie, żeńskie, przeplatanie się jednych i drugich, raz bas innym razem sopran itd). Technicznie rewelacja. Słychać że wszyscy członkowie zespołu opanowali swoje narzędzia pracy perfekcyjnie. Niesamowici wirtuozi. 

Najdziwniejsze jest  to że Gothic Kabbalah nie spodobała mi się od razu. Wynikało to pewnie z tego że byłem przyzwyczajony do utworów o podobnym tonie i brzmieniu. Brakowało mi też potężnych, znanych z poprzednich płyt chórów. Pierwsze wrażenie - krążek chaotyczny i nie spójny. Jednak każde kolejne przesłuchanie sprawiało że ów album rósł w mych oczach. Zacząłem doceniać jego bogactwo i różnorodność. Klimat tego dzieła jest bardzo teatralny, kameralny, a czasem i groteskowy. Odstawiono tu orkiestrę symfoniczną i kilku dziesięcioosobowe chóry. Na pierwszy plan wysunięto dynamikę i energię. Niektóre utwory to właściwie melodyjny heavy metal. Oczywiście nie zabrakło wzniosłych, pięknych hymnów. Polecam tu przede wszystkim trwający prawie 14 minut majstersztyk "Adulruna Rediviva" będący kwintesencją Theriona. Zawiera wszystko to za co ich kochamy (zmiany tempa, przeplatające się wokale, mnóstwo instrumentów, smaczków i zwrotów akcji). 
Wspomnę jeszcze o gościu wabiącym się Snowy Snow. Gothic Kabbalah był jego debiutem w zespole Chrisa. To człowiek orkiestra. Na co dzień udziela się w metalowym projekcie którego nazwy niestety nie pamiętam (google prawdę wam powie). Śpiewa, gra, komponuje, pisze. Bardzo kreatywna i utalentowana postać. Fani Theriona pokochali od od razu. Obecnie robi u nich na showmana. Ma świetny kontakt z publicznością i przede wszystkim niesamowite możliwości wokalne. 
Ten album zakrawa o ideał. Nie można go nie mieć. Aha! Bym zapomniał. Jest to album dwupłytowy:)

Moja ocena: 10/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz