czwartek, 2 czerwca 2011

Rhapsody Of Fire - The Frozen Tears Of Angels (2010)

Przyznam szczerze że Rhapsody of Fire to jeden z moich ulubionych zespołów power metalowych. Kapela od samego początku wyróżniała się pewną innowacyjnością i ciekawym podejściem do tworzonej przez siebie muzyki. Ten zespół stworzył właściwie swój własny gatunek metalu nazywany przez większość epic metalem. Nazwa wzięła się stąd że w ich twórczości nie dominują gitary a patos, potężne chóry i orkiestra symfoniczna. Jest bardzo wzniośle. Rozmach ich kompozycji ryje beret i zapiera dech w piersiach. Nie na darmo mówi się że ich kawałki mogłyby robić za ścieżkę dźwiękową do jakiejś kostiumowej superprodukcji historycznej lub fantasy. Pieśni RoF od początku ich  działalności  opowiadają o magicznym świecie w którym wojownicy walczą ze złem i odbywają pełne niebezpieczeństw wędrówki. Cała dyskografia to spójna, barwna saga.

Przeciwnicy RoF uważają ten band najbardziej kiczowaty projekt w Europie. Samych członków zespołu zaś za najbrzydszych na świecie. Co do kiczu zgodzić się nie mogę. To kwestia gustu natomiast jeżeli chodzi o wygląd owych panów to trzeba przyznać że do urodziwych nie należą. Liczy się jednak twórczość prawda?

Opisywana płyta różni się od pozostałych. Jest ostrzejsza, o wiele częściej słychać gitary i perkusje niż fortepian i chór. Panowie pozwolili sobie tu nawet na growle (rewelacyjny i wyróżniający się "Reign of Terror"). Widać że chłopcy wzięli sobie do serca krytyczne opinie o wspomnianym nadmiarze patosu. Wyszedł z tego rewelacyjny kawał metalu. Panom udało się znaleźć złoty środek. Album zadowoli więc zarówno fanów symfonii, chórów i rozmachu jak i wielbicieli mocniejszych brzmień. od strony technicznej i wokalnej nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Po prostu profesjonalizm. Mamy tu jeden utwór instrumentalny na którym pokaz swoich możliwości daje gitarzysta Luca Turilli. Jest też trochę klimatycznego folku (piosenka zaśpiewana po włosku, w której wiosło elektryczne pojawia się dopiero na końcu). 
Warto nadmienić że 17 czerwca tego roku zespół wyda nowy album którym zakończy trwającą od 1996r. sagę fantasy. Panowie mają iść za ciosem i tworzyć muzę bardziej charyzmatyczną wysuwając na pierwszy plan gitary (mniej chórów i filmowego klimatu).

Moja ocena: 9/10.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz