piątek, 3 czerwca 2011

Wierzą w Boga ale trzymają z diabłem

Dzisiaj będzie trochę o ludziach przez których kilka lat temu odsunąłem się od kościoła - kapłanach. Jaki jest ideał księdza? Wiadomo: skromność, pobożność, spokój, opanowanie, uczciwość i uczynność w jednej postaci. A ilu takich księży dziś jest? Niestety też wiadomo. Nie tak dawno znany biskup Pieronek bardzo mądrze wypowiedział się w tym temacie oznajmiając że polscy kapłani to arystokraci, szlachcice, a ich siedziby to bogate dwory bardzo często ogrodzone wysokimi murami i chronione przez kamery. Do przemieszczania się owa szlachta używa luksusowych, wielkich gablot o wartości znacznie przekraczającej możliwości finansowe przeciętnego Kowalskiego. Jakby tego było mało przeciętny kapłan rzadko kiedy wyciąga pomocną dłoń do drugiego człowieka. Kler jest wyniosły, cyniczny, roszczeniowy, przemądrzały, konserwatywny i uparty. Dba tylko o swój interes. Pamiętajmy że instytucja kościoła jest bardzo bogata. Posiada ogromne połacie gruntów, nie płaci podatków, otrzymuje majątek od wiernych. Księża nie muszą np. płacić czynszów. Zamiast tego mają jakiś ryczałt którego wysokość zależy od ilości parafian. Dodatkowo ci którzy uczą w szkołach religii otrzymują od państwa normalną pensję (wraz z dodatkami). Mało tego! Od kilu lat parafie mogą pozyskiwać spore fundusze na rozwój kościoła i różnego rodzaju przedsięwzięcia. Do tego ostatniego nic nie mam. Dobrze że jest taka możliwość. Jednak kole mnie niemiłosiernie w oczy wspomniany cynizm, obnoszenie się z bogactwem, zacofanie i brak konkretnych reakcji wtedy kiedy trzeba np. kogoś wesprzeć (matka z dzieckiem wyrzucona  z domu itp). "Czarni" (tak ich nazywam) zamiast dyskretnie pomóc i sprawić by społeczność lokalna kogoś takiego nie piętnowała to potępiają, wyzywają i szydzą. Zachowują się jak sędziowie z  inkwizycji. Gdyby mogli nie jednego skazali by na śmierć poprzez spalenie na stosie. Inne zdanie dla klechy oznacza herezję. Ostatnio bardzo mnie irytuje angażowanie się kościoła w politykę. Uważam że są to dwa zupełnie różne światy które powinny trzymać się od siebie z daleka. Wtrącanie się jeden do drugiego szkodzi wizerunkom obu ale z tego co widzę nikt się tym nie przejmuje. Politykom zależy na wparciu księży którzy nadal - szczególnie w małych miejscowościach są ważnymi autorytetami. Ważnymi osobistościami z którymi należy się liczyć. Kościołowi z kolei zależy na wsparciu (gł. finansowym) polityków. Tak się stało że oba te światy wzajemnie się wspierają. Pewnie dlatego że mają wspólne zamiłowania - władzę i kasę. Poza tym i jednych i drugich charakteryzuje brud (w sensie metaforycznym oczywiście). Ich przedmiot działań którym jest zwyczajny człowiek z problemami jest na bardzo dalekim planie. Autorytet kościoła blaknie z roku na rok. Ubywa wiernych praktykujących, ubywa też powołań. Kościół sam na to pracuje. Weźmy takiego np. Rydzyka czy zmarłego nie tak dawno prałata Jankowskiego (sprzedawał wina, chciał budować ołtarz z bursztynu, jeździł drogą limuzyną itp). Czy tak postępuje ksiądz? Czy tego uczy biblia? Nie sądzę. Oddzielną kwestią jest sprawa molestowania seksualnego jednak to omówię we wpisie o celibacie. Uważam że jeżeli kościół się nie zmieni, jeżeli nie skieruję się ku zwykłym owieczkom to upadnie jak we Francji czy w innych lepiej rozwiniętych, zachodnich krajach. Z jednej strony należy porzucić pychę, cynizm oraz chciwość i niejako zrobić krok wstecz. Z drugiej strony należałoby zrobić krok do przodu i stać się bardziej użytecznym, mniej konserwatywnym. Mam tu na myśli małą rewolucję. Świat jest dynamiczny. Społeczeństwo stale się rozwija. Zmieniają się obyczaje, nawyki, wartości, kultura, a nauczanie kościoła stoi w miejscu. Dziś nie da się żyć zgodnie z ustalonymi ponad 2 tyś. lat temu przykazaniami. To tyle. C.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz