czwartek, 2 czerwca 2011

Therion - Theli (1996)


Dziś przyszła pora na zespół bez którego metal symfoniczny chyba by nie istniał. Zespół który w moim rankingu zajmuje pierwsze miejsce. Mam na myśli szwedzką kapelę Therion. Band istnieje od 1987r. Został założony przez geniusza-samouka - Pana Christofera Johnssona. Co tu dużo mówić? Christofer to mój guru. Człowiek orkiestra: kompozytor, tekściarz, gitarzysta, perkusista, klawiszowiec i wokalista w jednym. Prekursor symphonicu, który jako jeden z pierwszych połączył muzykę klasyczną i profesjonalny chór z szeroko pojętym metalem. Obecnie Therion to najbardziej znany na świecie band wykonujący metal symfoniczny z elementami gothic'u. Warto zaznaczyć że nie było tak zawsze. Panowie do 1996r grali dość ostry black metal, który z płyty na płytę łagodzili. Jednak Christofer nie byłby sobą gdyby pozwalając kolegom tkwić w miejscu. Znany z kreatywności, bujnej wyobraźni i pomysłowości postanowił nagrać coś zupełnie innego. Nie przypuszczał pewnie wtedy że to coś będzie krokiem milowym na monotonnym rynku z ciężkimi brzmieniami. Że jego kolejne "dziecko" stanie się totalną rewolucją i przełomem, że wszyscy będą się na nim wzorować. Stało się. W 1996r wyszedł album "Theli" i strasznie namieszał. Zaskoczył ludzkość bardzo pozytywnie. Oto bowiem Therion uśmiercił ostry black metal a w jego miejsce powołał ledwo co raczkujący symphonic metal z chórami, orkiestrą i ciekawymi, niespotykanymi dotąd orientalnymi motywami.

Już okładka pozwalała przypuszczać że będziemy mieli do czynienia przynajmniej z ewolucją. Krążek zdobi postać egipskiego boga Seta - jednej z ważniejszych postaci w tamtejszej mitologii. Therion zresztą nigdy nie stronił od okultyzmu, bóstw, mistycyzmu i tematyki wierzeń ludowych. Wyraźnie odcinał się od religii monoteistycznych. Tak było i na "Theli".

Album zawiera 10 utworów (w tym 2 instrumentalne). Jest do stosunkowo skromne wydanie zważywszy na to że 2 utwory to krótkie, trwające niecałe 1,5 min. wypełniacze mające za zadanie wprowadzić słuchacza w odpowiedni nastrój. To chyba jedyny mankament albumu. Dalej jest już tylko rewelacyjnie. Nie na darmo nazywa się tę płytę przełomową. Mimo upływającego czasu Theli trzyma bardzo wysoki poziom, skutecznie deklasując albumy wydawana obecnie, próbujące przebić nie przebijalne:P

Każdy kawałek to klimatyczne arcydzieło. Przedtem niewielu się spodziewało że gitarowe riffy tak dobrze będą współpracowały z orkiestrą i chórzystami. A jednak. Do tego wspomniane motywy orientalne pozwalające przenieść się gdzieś na bliski wschód, ujrzeć w wyobraźni arabski bazar tudzież zaklinacza węży. Rewelacja. Ten album będzie trudno podrobić, a co dopiero przeskoczyć. Niezmiennie od 15 lat stanowi inspirację dla młodszych zespołów. Zresztą całkowicie zasłużenie.

Piosenki są ciekawe, oryginalne i zróżnicowane. Mamy tu i szybką jazdę (legendarny "To Mega Therion" czy "Invocation of naamah") i spokojne, baśniowe poematy przypominające soundtrack do władcy pierścieni (ponad 9 minutowy "The siren of the woods").

Therion wydał już kilkanaście płyt ale to właśnie "Theli" uczynił go bogiem symphonic metalu otwierając mu wrota na świat. Od 1996r zespół rozwija to co rozpoczął wtedy. Jednocześnie dba o to by każda kolejna płyta była nieco inna. Póki co ruchy te są bardzo skuteczne. Obecnie Therion to prawdziwa gwiazda. Panowie posiadają już swój chór i studio nagraniowe. Napływ środków finansowych pozwala chłopakom ciągle się rozwijać i doskonalić. Przez zespół przewinęło się już wielu artystów. Bywało nawet że Christofer zostawał sam co jednak (ku zdziwieniu i uciesze fanów) nie przeszkadzało w nagrywaniu kolejnych albumów. Od 1996r płytki wychodziły bowiem co rok. Nieźle co nie?;) Obecnie kapelę poza Johnssonem tworzy dwóch gitarzystów, perkusista, dwóch wokalistów, dwie wokalistki i chórek. Ta ilość to kolejna rzecz która ich wyróżnia. Ta mnogość daje rewelacyjne efekty na scenie. I tu warto się zatrzymać bowiem artyści Theriona to absolutnie najwyższa półka. Mam na myśli i wokalistów i instrumentalistów. Christofer zawsze miał łeb do muzyków. Jego podopieczni to prawdziwi czarodzieje. Da się to usłyszeć podczas koncertów na żywo. Ci panowie i te panie w połączeniu z tym co wyczyniają pozostali muzycy stanowią arcydzieło. Nie boję się tego słowa.

Warto mieć "Theli" w swojej kolekcji. Fani nie wyobrażają sobie jej nie posiadać. To jak zabicie własnej matki. Tym którzy nie słuchają metalu symfonicznego również ją polecam. Zaznają czegoś innego, świeżego, oryginalnego i w dodatku pięknie wykonanego (technika). To bardzo wartościowa płyta. Płyta stanowiąca początek nowego trendu w metalu. Płyta która kruszy serce i sprawia że zmienia się - i to diametralnie opinię o tym zaszufladkowanym gatunku, podatnym na stereotypy. Polecam gorąco. Nie dałem pełnej dziesiątki przez te 2 krótkie wypełniacze. Mogły to być normalne utwory.

Moja ocena: - 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz